W sobotnim, trzecioligowym, boju podopieczni Pawła Sikory ulegli Elanie Toruń 0:2. Poziom ich gry w pierwszej i drugiej połowie znacząco się od siebie różnił, przez co rywale wywieźli ze Szczecina komplet punktów.
Od pierwszego gwizdka sędziego młodzi Portowcy odważnie zaatakowali torunian. Do gry ofensywnej angażowali się skrzydłowi oraz boczni obrońcy, którzy stwarzali niebezpieczeństwo pod polem karnym Elany. Brakowało tylko jednego elementu – wykończenia akcji.
– Było kilka szans, ale nie zdołaliśmy ich wykorzystać – powiedział Gracjan Jaroch. – Musimy być skuteczniejsi.
Do głosu doszła Elana. Zespół z województwa kujawsko-pomorskiego groźnie kontrował i zmuszał Adriana Hengera oraz całą defensywę Pogoni do wysiłku.
– Staraliśmy się nie dopuszczać do groźnych sytuacji, bo wiedzieliśmy, że Elana potrafi je wykorzystać – relacjonował Szymon Jopek. – Do przerwy wychodziło nam to dobrze.
Po zmianie stron Elana wyszła na prowadzenie. Piłkarze Pawła Sikory po raz kolejny źle zachowali się podczas stałego fragmentu gry wykonywanego przez rywala, w konsekwencji czego Daniel Ciach ulokował piłkę w siatce.
– Przed meczem uczulaliśmy się na ich stałe fragmenty gry, a i tak nas zaskoczyli – przyznał „Jopo”, a „Jari” dodał: – Podczas całego tego sezonu rzuty wolne i rożne są naszą bolączką – piętą achillesową. Wciąż nie możemy znaleźć recepty na skuteczną obronę.
Po stracie bramki szczecinianie chcieli jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Sikora przeprowadził kilka ofensywnych zmian, rzucając wszystko na jedną kartę. Wraz z upływem kolejnych minut, młodzi Portowcy coraz bardziej się odkrywali, ryzykując „nadzianie się” na kontrę Elany. Torunianie wyprowadzili taką w 90. minucie.
– Podjęliśmy ryzyko – ocenił Jaroch. – Nie mieliśmy wiele do stracenia i chcieliśmy powalczyć o remis. Zaatakowaliśmy dużą liczbą graczy, zaniedbując obronę. Elana przejęła piłkę, wyprowadziła szybki atak i było po meczu.