Juniorzy starsi Pogoni Szczecin nie zaliczą starcia z Zagłębiem Lubin do udanych. Portowcy dobrze prezentowali się na boisku, stworzyli sobie wiele okazji bramkowych, ale do Szczecina wracają bez punktów i z bagażem czterech bramek.
Stadion Zagłębia to dla zawodników Dumy Pomorza miejsce przeklęte. Od czasu powstania Centralnej Ligi Juniorów podopieczni Pawła Crettiego trzykrotnie jechali na mecz do Lubina i każdy z tych pojedynków kończył się wysokim zwycięstwem gospodarzy. – Zagłębie to znakomity zespół, który słynie z bardzo dobrego szkolenia młodzieży. Od zawsze ich mocną stroną było szybkie przechodzenie z obrony do ataku. W starciu z zespołem, który preferuje rozgrywanie piłki w ataku pozycyjnym to często zabójcza broń – tłumaczy trener Paweł Cretti.
Zespół Pogoni Szczecin do starcia z Zagłębiem przystąpił bez Damiana Pawłowskiego i Arona Stasiaka, którzy jeszcze w sobotę grali w barwach reprezentacji Polski U19 w towarzyskim meczu przeciwko Norwegii. W ostatniej chwili do drużyny dołączyli natomiast Bartosz Boniecki, Marcel Stefaniak i Adrian Benedyczak, którzy do środy znajdowali się na zgrupowaniu reprezentacji Polski U19 w Austrii.
Spotkanie lepiej rozpoczęli Portowcy, którzy już w trzeciej minucie mogli objąć prowadzenie. Idealnej okazji do zdobycia bramki nie wykorzystał jednak Adrian Benedyczak, który przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Zagłębia.
Zdecydowanie skuteczniejsi byli natomiast gospodarze, którzy w ciągu zaledwie sześciu minut zadali podopiecznym Pawła Crettiego dwa zabójcze ciosy. Najpierw Błażej Czuban wykorzystał niedokładność Portowców przy wyprowadzeniu piłki z własnego pola karnego, a chwilę później Adam Borkowski pięknym lobem wykończył szybki kontratak Zagłębia. – Pierwszą bramkę tak naprawdę sami sobie strzeliliśmy. Zamiast poszukać prostego środka do wyjścia spod pressingu, chcieliśmy to zrobić tiki-taką, co skończyło się podaniem do przeciwnika. Chwilę później zrobiło się 0:2 i sytuacja mocno się skomplikowała – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni.
Na stratę dwóch bramek Portowcy zareagowali jednak w najlepszy możliwy sposób. Natychmiast rzucili się do zmasowanych ataków i przez długi czas nie schodzili z połowy gospodarzy. W tym okresie świetne okazje stworzyli sobie m.in. Danian Pavlas i Adrian Benedyczak, ale za każdym razem znakomicie spisywał się bramkarz Zagłębia. Prawdziwy popis dał jednak po pół godziny gry, kiedy to obronił strzał Szymona Jopka z rzutu karnego. – Przy wyniku 4:0 może zabrzmi to absurdalnie, ale bramkarz Zagłębia wybronił im dzisiaj mecz. Niesamowitych rzeczy dokonywał między słupkami – mówi trener Cretti.
Niewykorzystane okazje zemściły się na Portowcach w końcówce spotkania. Przy biernej postawie naszych obrońców w polu karnym idealnie znalazł się Borkowski po raz drugi w tym meczu posłał piłkę do siatki. Wynik do przerwy mógł być jeszcze wyższy, ale w ostatnich minutach znakomitą interwencją popisał się Kusztan, broniąc rzut karny. – Co można sobie powiedzieć w szatni po takiej połowie? Z jednej strony gramy naprawdę dobrze w piłkę, a z drugiej wysoko przegrywamy. Najważniejsze było, żeby utrzymać poziom piłkarski, ustrzec się dalszych błędów i poprawić skuteczność – mówi trener Cretti.
Pomimo fatalnego wyniku Portowcy w drugiej połowie ponowie rzucili się do ataków i z wiarą dążyli do odwrócenia losów spotkania. Już w pierwszym kwadransie rezultat spotkania mogli zmienić Adrian Benedyczak, a chwilę później Danian Pavlas, po strzale którego piłka odbiła się od słupka i zatańczyła na linii bramkowej. W kolejnych minutach świetny strzał z dystansu oddał również Stanisław Wawrzynowicz, a Benedyczak znakomicie przymierzył z rzutu wolnego. Bramkarz Zagłębia za każdym razem wychodził jednak z pojedynków z Portowcami obronną ręką.
W drugiej połowie gospodarze w zasadzie tylko raz wyszli z własnej połowy z groźnym kontratakiem. Po szybkim rozegraniu piłkę w polu karnym Dumy Pomorza otrzymał Adam Borkowski i ustalił wynik spotkania na 4:0.
– Nie mam zamiaru na siłę szukać pozytywów. Jeżeli się przegrywa 0:4, to coś jest nie tak. Nie można jednak powiedzieć dzisiaj o nas, że byliśmy zespołem słabszym. Prowadziliśmy grę, stworzyliśmy sobie wiele okazji, dominowaliśmy na boisku. Chłopcy zostawili mnóstwo zdrowia, cały czas walczyli przynajmniej o jedną bramkę. Pod względem ambicji i zaangażowania nie mogę im niczego zarzucić. Popełnili jednak zbyt dużo indywidualnych błędów, które rywal z zimną krwią wykorzystał – podsumowuje trener Cretti.
Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin 4:0 (3:0)
1:0 Błażej Czuban 5’
2:0 Adam Borkowski 11’
3:0 Adam Borkowski 41’
4:0 Adam Borkowski 67’
Pogoń Szczecin: Kusztan – Cieślik, Sadowski, Jopek, Stefaniak – Szcześniak (75’ Duchowski), Wawrzynowicz – Furst, Boniecki, Pavlas (65’ Midzio) – Benedyczak (80’ Grochowski)