
Vadym Zaleskyi na Twardowskiego trafił latem ubiegłego roku i po kilkutygodniowych testach zyskał uznanie trenera Piotra Łęczyńskiego. Pierwsze oficjalne spotkanie w barwach Dumy Pomorza rozegrał jednak dopiero… w marcu. – W przypadku niepełnoletnich obywateli spoza Unii Europejskiej konieczne jest uzyskanie dokumentów z FIFA oraz pozwolenia na pracę. Załatwienie wszystkich formalności trwało blisko pół roku – opowiada kierownik Damian Górski.
Siedemnastoletni pomocnik pierwsze piłkarskie kroki stawiał w barwach Metalista Charków. W poprzednim sezonie był kapitanem zespołu U17, z którym w cuglach wygrał grupę na poziomie makroregionalnym i awansował do turnieju finałowego. W rywalizacji z najlepszymi zespołami w kraju żółto-niebiescy nie zdołali jednak zdobyć ani jednego punktu i sezon zakończyli na ósmym miejscu.
Choć utalentowany pomocnik był wyróżniającą się i kluczową postacią w drużynie Metalista, to po zakończeniu sezonu musiał szukać sobie nowego klubu. Były ćwierćfinalista Ligi Europy borykał się bowiem z poważnymi problemami finansowymi, które w konsekwencji doprowadziły do bankructwa. – Już w rundzie wiosennej wiedzieliśmy, że klub upadnie. Powstał co prawda nowy twór – Metalist 1925 Charków – ale w jego ramach funkcjonowała tylko drużyna seniorów. A ja na grę w I zespole nie byłem jeszcze przygotowany – opowiada Zaleskyi. – Przez rok uczyłem się języka polskiego, bo chciałem przyjechać do Polski na studia. Tutaj mieszka też moja mama. Dlatego wspólnie z managerem podjęliśmy decyzję, że będziemy szukać klubu za granicą. Zwłaszcza, że sytuacja na Ukrainie nie była wówczas najlepsza, ze względu chociażby na konflikt z Donbasie – dodaje.
Latem ubiegłego roku wychowanek Metalista trafił na Twardowskiego, gdzie rozpoczął treningi pod okiem trenera Piotra Łęczyńskiego. Wspólnie z drużyną juniorów starszych Pogoni pojechał również do Warszawy na towarzyski trójmecz oraz na tygodniowy obóz do Mogilna. Swoim sposobem grania szybko zyskał sobie uznanie kolegów oraz sztabu szkoleniowego, który zdecydował o pozyskaniu szesnastoletniego wówczas pomocnika. – Vadym bardzo dużo widzi i myśli na boisku. Jest zawodnikiem nieszablonowym, który może wnieść sporo świeżości do naszej gry. Jesteśmy ciekawi, jak poradzi sobie w polskiej lidze – mówił trener Piotr Łęczyński.
W rundzie jesiennej ciekawość sztabu szkoleniowego nie została jednak zaspokojona. Proces rejestracji niepełnoletniego zawodnika spoza Unii Europejskiej jest bowiem niezwykle czasochłonny i skomplikowany. Droga Vadyma Zaleskyiego na boisko wiodła od Charkowa, poprzez siedzibę FIFA w Zurychu, aż po Szczecin. – Największym problemem było uzyskanie od FIFA certyfikatu. W sumie naliczyłem 36 dokumentów, które za pośrednictwem Polskiego Związku Piłki Nożnej wysłaliśmy do światowej federacji. Skany wizy studenckiej, biletów lotniczych, potwierdzenia zameldowania, podjęcia nauki w szkole – wymieniać można by w nieskończoność. A to wszystko oczywiście przetłumaczone na język angielski i potwierdzone notarialnie – opowiada Damian Górski.
Po trzech miesiącach batalii certyfikat ostatecznie został wydany przez FIFA i wysłany do Polskiego Związku Piłki Nożnej. Na tym jednak cała procedura się nie zakończyła. Żeby Vadym mógł wybiec na boisko, należało bowiem spełnić również wymogi polskiego prawa w zakresie zatrudniania obywateli krajów spoza Unii Europejskiej. – Przepisy PZPN mówią jasno – zawodnicy spoza UE muszą być zatrudnieni na profesjonalnych kontraktach. A żeby podpisać kontrakt, Vadym musiał otrzymać pozwolenie o pracę. W efekcie musieliśmy złożyć kolejne kilkanaście dokumentów do Urzędu Wojewódzkiego, odczekać blisko dwa miesiące, a następnie zarejestrować Władzia w Urzędzie Pracy. Na tej podstawie mogliśmy podpisać z nim kontrakt, który – wraz z resztą dokumentów – wysłaliśmy do Polskiego Związku Piłki Nożnej. 8 lutego – po ponad pół roku starań – stał się naszym zawodnikiem – wyjaśnia kierownik zespołu juniorów starszych.
Ostatnie pół roku nie było łatwe również dla samego zawodnika. Chociaż regularnie trenował z zespołem, nie mógł jednak pomagać swoim nowym kolegom na boisku w meczach Centralnej Ligi Juniorów U18. – Psychicznie to był trudny czas. Nie mogłem robić tego, co sprawia mi radość – opowiada Zaleskyi. Braki w liczbie minut na boisku siedemnastolatek uzupełniał podczas meczów kontrolnych, rozgrywanych regularnie przez zawodników z zespołu U17. Na zakończenie rundy jesiennej pojechał również z juniorami starszymi do Niemiec, gdzie zagrał przeciwko RB Lipsk. – Przegraliśmy to spotkanie, ale Vadym zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Strzelił dwie bramki i był wyróżniającą się postacią zespołu. Dał nam tym samym potwierdzeniem, że warto być cierpliwym, czekać na niego i dopinać formalności – opowiada trener Łęczyński.
Problemem dla młodego zawodnika była również bariera językowa. Roczna nauka polskiego pozwoliła mu zdobyć pewne podstawy, ale nie dawała swobody w codziennych relacjach z kolegami i trenerami. – Gdy Vadym przyjechał w lipcu, znał tylko kilka słów i zwrotów. Często braliśmy go na bok i spokojnie tłumaczyliśmy pewne kwestie. Ale jak ktoś umie grać w piłkę, to czasem nie musi znać języka, żeby się porozumieć na boisku. Z każdym tygodniem coraz bardziej integrował się z zespołem i zyskiwał pewność siebie – wyjaśnia Łęczyński.
Najwięcej kłopotu siedemnastolatkowi sprawiała jednak… szkoła. Zgodnie z polskim prawem do momentu ukończenia osiemnastego roku życia obowiązuje go bowiem obowiązek edukacyjny. Vadym dołączył więc do swoich rówieśników w Centrum Mistrzostwa Sportowego. I to pomimo, że ma już zdaną ukraińską maturę. – Ze względu na problemy językowe nie radził sobie najlepiej. Ale to nie ma większego znaczenia – dokument ukończenia szkoły średniej już ma, więc nie musi podchodzić do polskiej matury – dodaje szkoleniowiec Pogoni.
Na początku marca wszystkie niedogodności i problemy poszły jednak w niepamięć. W inauguracyjnym meczu przeciwko UKS-owi SMS Łódź siedemnastolatek pojawił się bowiem na boisku, notując swój oficjalny debiut w barwach Pogoni Szczecin na poziomie Centralnej Ligi Juniorów U18. – To była dla mnie bardzo emocjonalna chwila. Nareszcie nic nie przeszkadza mi się rozwijać i spełniać marzenia – mówił po spotkaniu ukraiński pomocnik. – Poziom jest podobny, jak na Ukrainie. Na pewno gra jest bardziej siłowa, więcej się biega. Ale z kolei rozumienie gry jest w moim odczuciu nieco niższe – dodaje. – Vadim jest inaczej wychowany, przygotowany do innego grania, niż spotkał w Polsce – wyjaśnia trener Łęczyński. – Cały czas się przestawia, uczy się pewnych rzeczy. Ale ma coś, czego brakuje wielu chłopakom w kraju – kreatywność.
Niewykluczone jednak, że spotkanie w Łodzi będzie jedynym występem utalentowanego pomocnika na poziomie Centralnej Ligi Juniorów U18. Pandemia koronawirusa sprawiła bowiem, że wszystkie rozgrywki ligowe zostały zawieszone do odwołania. Jeśli nie zostaną wznowione, od przyszłego roku Zaleskyi będzie musiał walczyć na poziomie seniorskim o miejsce w składzie trzecioligowych rezerw. – Tyle czekałem na pierwszy mecz w Pogoni i znowu nie mogę grać. Nie załamuje się jednak, tylko codziennie trenuję i cierpliwie czekam na rozwój wydarzeń. Na pierwszy mecz na pewno będę gotowy! – deklaruje.