Problemy pandemiczne nie pokrzyżowały szyków juniorom starszym Pogoni Szczecin. Pomimo dwóch tygodni bez treningów podopieczni trenera Łęczyńskiego pokonali w dalekim Białymstoku tamtejszą Jagiellonię 1:0. – Sytuacja nie była łatwa, bo naprędce musieliśmy przestawić się na mocne granie. Chłopacy pokazali jednak swoją jakość, zostawili na boisku mnóstwo zdrowia, co pozwoliło im zejść z boiska w roli zwycięzców. Należą im się za to spotkania duże brawa – mówi trener Łęczyński.
Przed wyjazdem na Podlasie w drużynie Dumy Pomorza nie brakowało problemów. Ze względu na konieczność poddania się kwarantannie granatowo-bordowi przez blisko dwa tygodnie nie mogli bowiem trenować w pełnym składzie. W czternastogodzinną podróż Portowcy wyruszali więc z duszą na ramieniu. – Forma zespołu była dla nas niewiadomą. Nie mieliśmy wielu wspólnych treningów i nie do końca wiedzieliśmy, jak zespół zareaguje w meczu o stawkę. Do tego doszła długa podróż i fakt, że część chłopaków dopiero kilka dni temu mogła w ogóle wyjść z domu i zaczerpnąć świeżego powietrza – tłumaczy trener Łęczyński.
Obawy związane z dyspozycją Portowców szybko okazały się jednak nieuzasadnione. Ofensywnie nastawiony zespół Dumy Pomorza – straszący tercetem napastników Grzelka-Samborski-Zaborski – po zaledwie pięciu minutach wyszedł bowiem na prowadzenie. Po świetnym dośrodkowaniu Macieja Białczyka z lewego skrzydła do piłki w polu karnym dopadł Michał Samborski i przy wydatnej pomocy jednego z obrońców rywala posłał ją do siatki.
W kolejnych minutach na boisku utrzymywała się przewaga zawodników Pogoni. Gospodarze największe zagrożenie stwarzali po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry. Portowcy natomiast świetnie radzili sobie w budowaniu akcji ofensywnych i kilkukrotnie byli bliscy podwyższenia prowadzenia. Bohaterem spotkania jeszcze w pierwszej połowie mógł zostać Kacper Zaborski, ale dwukrotnie nie zdołał pokonać bramkarza rywali w sytuacjach sam na sam.
W drugiej odsłonie obraz meczu nie uległ zmianie. Wciąż lepiej na boisku prezentowali się Portowcy, choć gospodarze również kilkukrotnie zagościli pod polem karnym Portowców. Sytuacja zmieniła się po godzinie gry – wówczas drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Szymon Jarosz, zmuszając tym samym swoich kolegów do kończenia meczu w dziesiątkę. Osłabiona Jagiellonia nie potrafiła już zagrozić Portowcom, którzy złapali wiatr w żagle i dążyli do podwyższenia wyniku. Ofensywne zapędy Zaborskiego i Grzelki skutecznie powstrzymywał jednak bramkarz Jagiellonii. – Ustawienie z Samborskim, Grzelką i Zaborskim było naszym eksperymentem. Myślę, że można go uznać za udany, bo stworzyliśmy sobie bardzo dużo okazji bramkowych. Szkoda tylko, że ich nie wykorzystaliśmy – mówi Łęczyński. – Występ całej trójki pokazuje siłę naszej Akademii. Michał jeszcze niedawno trenował bowiem w drużynie U17, a Kacper na co dzień buduje swoją pozycję w II zespole. Dzisiaj zagrali u nas, zaprezentowali wysoki poziom, a przede wszystkim doskonale wiedzieli, co chcemy grać – dodaje.
Brak skuteczności nie miał jednak dla Portowców przykrych konsekwencji. Trafienie Michała Samborskiego z pierwszej połowy wystarczyło bowiem, by po ostatnim gwizdku Portowcy mogli cieszyć się z czwartego w tym sezonie zwycięstwa. – Bardzo szanujemy zdobyte punkty. Sytuacja nie była łatwa, bo naprędce musieliśmy przestawić się na mocne granie, pojechać na trudny teren i przeciwstawić się mocnemu rywalowi. Chłopacy pokazali jednak swoją jakość, zostawili na boisku mnóstwo zdrowia, co pozwoliło im zejść z boiska w roli zwycięzców. Należą im się za to spotkania duże brawa – podsumowuje trener Łęczyński.
9. kolejka Centralnej Ligi Juniorów U18
Jagiellonia Białystok – Pogoń Szczecin 0:1 (0:1)
0:1 Michał Samborski 5’
Pogoń Szczecin: Ł. Łęgowski – Lis, Żurawski, Delner, Białczyk – Smolarczyk, Kort – Grzelka, Łukasiak, Zaborski (86′ Rezaeian) – Samborski