
W doskonałym stylu wiosenną część ligowej rywalizacji rozpoczęli juniorzy starsi Pogoni Szczecin! W meczu na szczycie CLJ U18 podopieczni trenera Łęczyńskiego pokonali Legię Warszawa 3:1. – Ten mecz można opisać dwoma słowami: „charakter zwyciężył” – mówi szkoleniowiec Dumy Pomorza.
Oba zespoły do ligowego szlagieru przystąpiły wzmocnione kilkoma zawodnikami, którzy na co dzień trenują w drugich zespołach swoich klubów. Szkoleniowiec gospodarzy sięgnął m.in. po Wiktora Kamińskiego, który rundę jesienną zakończył z 15 trafieniami na koncie. Portowcy do stolicy wybrali się natomiast z Jakubem Lisem, Kamilem Kortem i Kacprem Łukasiakiem. – Chłopacy rozegrali u nas wiele meczów, więc doskonale znają naszą filozofię. Zresztą w drugim zespole jest ona bliźniacza, dzięki temu te przejścia są bardzo płynne – mówi trener Łęczyński. – Przy tego typu roszadach kluczem jest, by scalić zawodników w jeden zespół. Sporo rozmawialiśmy z chłopakami, że spełnienie ich indywidualnych celów będzie możliwe tylko poprzez realizacji zadań drużynowych. Z perspektywy klubu najważniejsze są jednostki, ale na boisku dla chłopaków musi się liczyć tylko zespół. Tak dzisiaj było, dlatego wracamy do Szczecina z kompletem punktów – dodaje.
Pierwsze minuty spotkania nie zapowiadały happy endu. Z większym animuszem mecz rozpoczęli gracze Legii, którzy po kilku indywidualnych błędach Portowców w defensywie mogli objąć prowadzenie. Po żadnej z akcji gospodarzy piłka nie znalazła jednak drogi do bramki. – Przegraliśmy losowanie i całą pierwszą połowę musieli grać pod wiatr. To powodowało, że Legii łatwiej było grać dłuższym podaniem. Często musieliśmy też ścigać się z zawodnikami ofensywnymi rywala. Inna sprawa, że chcieliśmy mądrze rozłożyć siły, bo wiedzieliśmy, że przed nami trudne 90 minut – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni.
Z minuty na minutę granatowo-bordowi coraz lepiej adaptowali się jednak do warunków meczowych i zaczęli przejmować inicjatywę. Pierwszą okazję do otwarcia wyniku miał Olaf Korczakowski, ale nie zdołał wykorzystać znakomitego podania od Mikołaja Witkowskiego. Bliski szczęścia byli również Jakub Lis, który ostatecznie przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Legii oraz Wiktor Żurawski, który najlepiej odnalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale po jego strzale głową piłka przeleciała obok słupka.
Konsekwentna gra zawodników Dumy Pomorza ostatecznie przyniosła jednak efekt w postaci otwarcia wyniku. W wyniku wysokiego pressingu Michał Samborski zmusił bramkarza gospodarzy do błędu, przejął piłkę w polu karnym Legii i ze stoickim spokojem posłał ją do pustej bramki. Gospodarze nie pozostali jednak Portowcom dłużni i jeszcze przed przerwą zdołali doprowadzić do wyrównania. Po indywidualnej akcji Dawida Baranowskiego z piłką w polu karnym znalazł się Dawid Niedźwiedzki i świetnym strzałem w kierunku dalszego słupka pokonał Marcela Mendesa. – Popełniliśmy kilka błędów indywidulanych, które przełożyły się na stratę bramki. Szkoda, bo nastąpiło to w momencie, gdy łapaliśmy już fajny rytm. Cieszy fakt, że nie spuściliśmy głów, tylko staraliśmy się jeszcze przed przerwą doprowadzić do wyrównania. To się nie udało, ale widzieliśmy, że mamy swój plan na drugą połowę. I udało się go zrealizować – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni.
Po przerwie granatowo-bordowi nie pozostali już złudzeń, kto jest zespołem lepszym. Jeszcze przed upływem godziny gry zawodnicy Dumy Pomorza dwukrotnie znaleźli sposób na defensywę Legii. Najpierw świetnym instynktem popisał się Kacper Łukasiak, który przejął piłkę na połowie rywala, wpadł z nią w pole karne i płaskim strzałem ponownie dał Portowcom prowadzenie. Kropkę nad „i” postawił natomiast Michał Samborski, który ruszył do – wydawałoby się – straconej piłki, wygrał pojedynek z Szymonem Bednarzem i mocnym strzałem przełamał ręce Jakuba Kowyni. – Ten mecz można opisać dwoma słowami: „charakter zwyciężył”. Ambicja, walka i wiara do końca– z tego wzięły się dzisiaj wszystkie trzy bramki. Filozofia, której na co dzień hołdujemy, stała się przepustką do zdobycia kompletu punktów – mówi Łęczyński.
W końcówce spotkania Legioniści postawili wszystko na jedną kartę i rzucili się do ataku. Zamiast szturmu na bramkę Marcela Mendesa oglądaliśmy jednak kolejne sytuacje Portowców do podwyższenia prowadzenia. Bliski skompletowania hat-tricka był Michał Samborski, bliski pokonania bramkarza gospodarzy był również Fabian Grzelka. Ostatecznie wynik nie uległ już jednak zmianie. – Yo był dobry mecz w naszym wykonaniu. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną. Biorąc pod uwagę liczę stwarzanych sytuacji i czas posiadania piłki myślę, że byliśmy stroną dominującą i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Wyjazdowe zwycięstwo nad Legią Warszawa, na dodatek w szczególnej otoczce – myślę, że lepiej nie dało się tej wiosny rozpocząć – podsumowuje szkoleniowiec Pogoni.
Legia Warszawa – Pogoń Szczecin 1:3 (1:1)
0:1 Michał Samborski 20′
1:1 Dawid Niedźwiecki 39′
1:2 Kacper Łukasiak 52′
1:3 Michał Samborski 59′
Pogoń Szczecin: Mendes – Rezaeian, Żurawski, Białczyk, Freilich – Kort, Witkowski – Lis (55′ Grzelka, 84′ Szynkielewski), Łukasiak, Korczakowski (72′ Korczakowski) – Samborski (72′ Bąk)