Juniorzy starsi Pogoni nie zdołali przełamać ligowej serii meczów bez zwycięstwa. Granatowo-bordowi długo prowadzili z Jagiellonią Białystok, ale w samej końcówce dali sobie wyrwać cenne dwa punkty. – Długo żyliśmy nadzieją, że w końcu uda nam się odnieść upragnione zwycięstwo. Rywal po raz kolejny skarcił nas jednak za naszą nieskuteczność – mówi trener Piotr Łęczyński.
Do piątkowego pojedynku granatowo-bordowi przystępowali z nadzieją, że uda im się przerwać serię ligowych porażek. Zawodnicy Dumy Pomorza na początku września ulegli bowiem na wyjeździe Śląskowi Wrocław, tydzień później na własnym boisku ulegli Lechowi Poznań, a w ostatniej kolejce musieli uznać wyższość warszawskiej Legii. Spotkaniem z Jagiellonią Portowcy chcieli więc poprawić sobie humory przed zbliżającym się starciem w UEFA Youth League z Deportivo La Coruña.
W pierwszej odsłonie oba zespoły zadały sobie po jednym ciosie. Lepiej w spotkanie weszli goście z Białegostoku, którzy jako pierwsi znaleźli drogę do bramki – w ósmej minucie na strzał z dystansu zdecydował się Jakub Lewicki, przełamał ręce Łukasza Łęgowskiego i wyprowadził Jagiellonię na prowadzenie. – Takie bramki zdarzają się na każdym poziomie. Nie ma sensu nad tym debatować. Najważniejsze jest, że szybko się pozbieraliśmy i zdołaliśmy doprowadzić na wyrównania – mówi szkoleniowiec Pogoni. Z odpowiedzią granatowo-bordowi czekali zaledwie kilkadziesiąt sekund. Po błędzie defensorów Jagiellonii z piłką w polu karnym znalazł się Mateusz Bąk i mocnym strzałem w samo okienko przywrócił Portowcom nadzieję na korzystny rezultat.
W kolejnych minutach stroną dominującą byli szczecinianie, którzy lepiej operowali piłką i tworzyli sobie więcej okazji do objęcia prowadzenia. Bliski wpisania się na listę strzelców był zwłaszcza Kacper Szczerba, ale dwukrotnie przegrał pojedynek z bramkarzem gości. Swoich szans nie wykorzystali również Konrad Magnuszewski i Mateusz Bąk. – Żałujemy bardzo wielu okazji, których nie wykorzystaliśmy w tym meczu. Znowu naszym największym problemem był brak skuteczności – tłumaczy Łęczyński.
Na drugie trafienie Portowcy kazali czekać swoim kibicom blisko godzinę. Na początku drugiej połowy piłka znalazła jednak drogę do siatki – po dośrodkowaniu Mikołaja Witkowskiego z rzutu wolnego w polu karnym najlepiej odnalazł się Konrad Magnuszewski i strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie. – W poprzednich meczach nie stwarzaliśmy zagrożenia po stałych fragmentach gry. Dzisiaj wreszcie udało nam się jeden z nich wykorzystać. Cieszymy się z bardzo dobrego dośrodkowania Mikołaja i zachowania Konrada, który był dokładnie tam, gdzie być powinien. Liczymy na to, że jeśli nie z gry, to w kolejnych meczach chociaż z tego elementu będziemy zdobywać więcej bramek – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Korzystnego rezultatu nie udało się jednak Portowcom utrzymać do końcowego gwizdka. W ostatniej minucie składną akcję Jagielloni celnym strzałem zakończył bowiem Jakub Lustostański, pozwalając białostoczanom na wywiezienie ze Szczecina cennego punktu. – Długo prowadziliśmy 2:1 i żyliśmy nadzieją, że w końcu uda nam się odnieść upragnione zwycięstwo. Rywal po raz kolejny skarcił nas jednak za naszą nieskuteczność. Podobnie było również w trzech poprzednich meczach, które również mogliśmy przechylić na swoją korzyść – mówi Łęczyński. – Musimy jednak uczciwie przyznać, że druga część drugiej połowy była słaba w naszym wykonaniu. W tym kontekście remis uznajemy więc za sprawiedliwy – podsumowuje.
7. kolejka Centralnej Ligi Juniorów U18
Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok 2:2 (1:1)
0:1 Jakub Lewicki 8′
1:1 Mateusz Bąk 9′
2:1 Konrad Magnuszewski 53′
2:2 Jakub Lutostański 89′
Pogoń Szczecin: Ł. Łęgowski – Fornalik, Góral, Magnuszewski, Hyl – Witkowski, Mencnarowski – Bąk (82′ Smykowski), Jakubczyk (63′ Hudziak), Korczakowski (73′ Kroczek) – Szczerba (63′ Dudek)