
Zaledwie jeden punkt dopisali do swojego ligowego dorobku juniorzy starsi Pogoni. W starciu z Wisłą Kraków zawodnicy Dumy Pomorza zdecydowanie dominowali na boisku, ale swojej przewagi nie zdołali przełożyć na bramki. – Czujemy ogromny niedosyt, bo powinniśmy zdobyć komplet punktów. Stworzyliśmy wiele sytuacji bramkowych, ale przegraliśmy z własną nieskutecznością – ocenia trener Łęczyński.
Po kilku meczach rozgrywanych „żelazną jedenastką”, przed starciem z Wisłą sztab szkoleniowy Pogoni zdecydował się na przeprowadzenie trzech roszad kadrowych. Pauzującego za żółte kartki Oskara Potocznego na środku defensywy zastąpił Wiktor Żurawski, natomiast w miejsce Piotra Delnera i Fabiana Grzelki na boisku od pierwszej minuty pojawili się Borys Freilich i Kacper Zaborski.
– Poprzednie spotkania graliśmy w podobnym zestawieniu, bo wszyscy zawodnicy z meczu na mecz wyglądali bardzo dobrze. Rywalizacja w zespole jest jednak duża i przy słabszej dyspozycji któregoś z chłopaków mamy go kim zastąpić. Cieszymy się, że dzisiaj – choć skład był inny – jakości na boisku było tak samo dużo. Zawodnicy, którzy zagrali dzisiaj od pierwszej minuty, udowodnili, że warto walczyć na treningach o wyjściowy skład – ocenia trener Łęczyński.
Pojedynek w Wisłą granatowo-bordowi rozpoczęli podobnie jak starcia z Gwarkiem Zabrze, Legią Warszawa czy Jagiellonią Białystok, czyli… od straty bramki. Po zaledwie czterech minutach z piłką w polu karnym znalazł się Szymon Wydra i wyłożył ją do wbiegającego Wiktora Szywacza. Strzał pomocnika Białej Gwiazdy zdołał obronić Łukasz Łęgowski, ale przy dobitce Kacpra Dudy był już bezradny. – Martwi nas, że znów pierwsi tracimy bramkę. Dużo rozmawialiśmy ostatnio z chłopakami na ten temat, ale dziś ponownie nie ustrzegliśmy się błędu. Skomplikowaliśmy sobie sytuację i pozwoliliśmy rywalom uwierzyć w korzystny rezultat – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Stracona bramka podziałała mobilizująco na Portowców, którzy natychmiast rzucili się do odrabiania strat. Sygnał do ataku dał Kacper Zaborski, który próbował zaskoczyć bramkarza gości strzałem głową. Uderzeń z dystansu próbowali Kamil Kort i Kacper Łukasiak, a w sytuacjach sam na sam piłkę do siatki mogli posłać Dawid Rezaeian i Krystian Rybicki. Bramkę gości udało się jednak odczarować dopiero w 35. minucie, kiedy Zaborski przejął piłkę na połowie Wisły i płaskim uderzeniem wpisał się na listę strzelców.
– Po słabszym początku złapaliśmy swój rytm, przejęliśmy inicjatywę i stworzyliśmy wiele sytuacji bramkowych. Szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy, bo mogliśmy schodzić na przerwę z prowadzeniem – ocenia trener Łęczyński.
W drugiej odsłonie wciąż stroną przeważającą byli Portowcy, którzy zdecydowanie częściej gościli na połowie Wisły. Na listę strzelców mogli wpisać się Jakub Lis, Borys Freilich i Krystian Rybicki, ale między słupkami świetnie spisywał się Michał Kot. Na ataki granatowo-bordowych goście z Krakowa odpowiedzieli groźnym strzałem Kacpra Wydry, ale górą z tego pojedynku wyszedł Łukasz Łęgowski.
Podopieczni trenera Łęczyńskiego do ostatnich sekund walczyli o przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę i w ostatnich sekundach zostali nagrodzeni. Po faulu na Krystianie Rybickim arbiter spotkania zdecydował się bowiem na odgwizdanie rzutu karnego. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Kamil Kort, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Wisły.
– Nic tak nie boli, jak niewykorzystany rzut karny na wagę trzech punktów. Inna sprawa jednak, że powinniśmy to spotkanie skończyć zdecydowanie szybciej – ocenia trener Łęczyński. – Czujemy ogromny niedosyt, bo zasłużyliśmy na komplet punktów. Stworzyliśmy wiele sytuacji bramkowych, ale przegraliśmy z własną nieskutecznością – podsumowuje.
13.kolejka Centralnej Ligi Juniorów U18
Pogoń Szczecin – Wisła Kraków 1:1
0:1 Kacper Duda 4’
1:1 Kacper Zaborski 35’
Pogoń Szczecin: Łęgowski – Rezaeian (75’ Grzelka), Żurawski, Balcewicz, Freilich – Kort, Łukasiak – Lis, Rybicki, Cybulski (83’ Korczakowski) – Zaborski (90’ Świder)