Bardzo dobrą jesień mają za sobą juniorzy młodsi Pogoni Szczecin. Granatowo-bordowi stworzyli silny kolektyw, który nie tylko uplasował się na drugim stopniu ligowego podium, ale również wypromował indywidualności na potrzeby zespołu U18. – Płynie z tej rundy bardzo wiele pozytywów. Myślę, że nasza praca się obroniła i możemy być z niej zadowoleni – mówi trener Tomasz Bielecki.
Dla szkoleniowca Dumy Pomorza obecny sezon był zupełnie nowym doświadczeniem. Chociaż drużynę na poziomie juniora młodszego przejął już w lutym, to przez wiele miesięcy na swoim koncie miał zaledwie jedno spotkanie o stawkę. Inauguracyjne starcie z FASE Szczecin – wygrane przez Portowców 1:0 – było bowiem jednocześnie ostatnim, które udało się rozegrać przed pandemicznym lockdownem. Zakończona niedawno runda była więc prawdziwym poligonem doświadczalnym.
– Dopiero teraz zobaczyłem, jak w praktyce wygląda praca w starszych kategoriach wiekowych. U podstaw Akademii więcej jest działań indywidualnych, w skali mikro. Tutaj natomiast trzeba patrzeć całościowo, wychwytywać więcej kolektywnych działań na boisku. Niezwykle istotne było też stworzenie odpowiednich relacji ze sztabem, który jest już mocno rozbudowany. Do tego dochodzą zagadnienia związane z internatem, szkołą. Potrzeba w tym wszystkim naprawdę dużo mądrości i szerokiego spojrzenia – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Pierwszym wyzwaniem stojącym przed sztabem szkoleniowym było połączenie dwóch, dotąd odrębnych roczników. Do rywalizacji o grę na boiskach Centralnej Ligi Juniorów U17 przystąpili bowiem wicemistrzowie Polski z rocznika 2004, ale również ich o rok młodsi koledzy, którzy w ubiegłym sezonie walczyli jeszcze w kategorii trampkarza starszego.
– Nie da się ukryć, że to specyficzny zespół. Chłopacy są w różnych klasach, dotychczas nie grali ze sobą, może nawet do końca się nie znali. Myślę jednak, że udało nam się to wszystko fajnie posklejać. Żadna bomba nie wybuchła, nie ma żadnych kwasów w drużynie. Na boisku widać rywalizację, ale poza nim chłopacy się przyjaźnią, współpracują – opowiada trener Bielecki. – Dobrym ruchem było przesunięcie roczników już na początku czerwca. Dzięki temu dostaliśmy dodatkowy miesiąc, który wykorzystaliśmy na to, by się lepiej poznać i popracować. To nas scaliło – dodaje.
Dobra praca w okresie przygotowawczym szybko przełożyła się postawę w lidze. Zawodnicy Dumy Pomorza sezon rozpoczęli od wysokiego zwycięstwa w derbowym starciu z FASE Szczecin, po którym przyszedł bardzo dobry – choć przegrany – mecz z Lechem Poznań. Dorobek punktowy granatowo-bordowi poprawili za to w meczach z Lechią Gdańsk (dwa zwycięstwa) oraz Arką Gdynia (remis i wygrana). Jesienią podopieczni trenera Bieleckiego zaliczyli jednak również kilka wpadek, przegrywając chociażby dwukrotnie z AP Reissa Poznań czy ulegając na wyjeździe innemu zespołowi ze stolicy Wielkopolski – Warcie.
– Nie przegrywaliśmy tych spotkań piłkarsko. Zazwyczaj o wyniku przesądzały błędy indywidualne, niekiedy istotną rolę odgrywały warunki fizyczne. Przez większość sezonu w naszym zespole dominowali chłopacy z rocznika 2005, którzy nie radzili sobie w grze bezpośredniej czy walce o górne piłki tak dobrze, jak ich starsi koledzy. Rok różnicy w piłce młodzieżowej – zwłaszcza na takim etapie – to jednak bardzo dużo – tłumaczy trener Pogoni. – Mieliśmy też kilka rwanych momentów, związanych z kwarantanną. Do meczu z Lechem przystępowaliśmy, mając za sobą zaledwie dwa dni treningów. Musieliśmy też potem nadrabiać zaległości, grać co trzy dni, a to trochę rozbijało naszą pracę. Ale jak już złapaliśmy właściwy rytm, to wyglądaliśmy dobrze – dodaje.
W ogólnym rozrachunku juniorzy młodsi Pogoni mogą mieć powody do zadowolenia. Rundę jesienną zakończyli bowiem na drugim stopniu ligowego podium – tuż za plecami poznańskiego Lecha. Dzięki dobrej postawie granatowo-bordowi uniknęli zażartej walki o utrzymanie, w którą przed ostatnią kolejką zamieszane były aż… cztery zespoły!
– Liga jest bardzo mocna i wyrównana. W stawce mieliśmy pięciu przedstawicieli klubów Ekstraklasy – to świadczy samo przez się. Dla rozwoju chłopaków to dobra sytuacja – w każdym meczu musieli być bowiem tak samo dobrze przygotowani i skoncentrowani – tłumaczy trener Bielecki. – Mieliśmy dwie skrajności – Lecha Poznań, który zdecydowanie wygrał tę ligę i CWZS Bydgoszcz, który – mimo ambicji i charakteru – nie zdobył punktu. Pozostałe zespoły toczyły wyrównaną walkę, dzięki czemu do końca mieliśmy sporo emocji – dodaje.
Dobre wyniki zespołowe przełożyły się również na sukcesy indywidualne poszczególnych zawodników. Igor Mencnarowski i Michał Samborski znaleźli uznanie w oczach trenera Piotra Łęczyńskiego i końcówkę rundy jesiennej rozegrali już w zespole juniorów starszych. Swoje debiuty w Centralnej Lidze Juniorów U18 zaliczyli również Dawid Fornalik i Oliver Albiński, a na ławce rezerwowych w meczu przeciwko Koronie Kielce zasiadł Filip Karoń. – Taki jest nasz cel, by rozwijać chłopaków i dostarczać ich do starszego zespołu. Jesienią kilku zawodników trafiło do drużyny U18 i wstydu nie przynieśli. Wprost przeciwnie – dostaliśmy od trenera Łęczyńskiego pozytywny feedback. To pokazuje, że nasza praca się broni – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Nieobecność najbardziej wyróżniających i wiodących zawodników stała się przepustką do bardziej regularnej gry dla ich kolegów, którzy wcześniej nie mieli pewnego miejsca w wyjściowej jedenastce Dumy Pomorza. Dzięki częstym rotacjom na boiskach Centralnej Ligi Juniorów U17 pojawiło się łącznie 25 zawodników, dając sztabowi szkoleniowemu szereg odpowiedzi na temat ich potencjału i przydatności dla zespołu.
– Żeby zweryfikować zawodnika, musimy stworzyć mu do tego odpowiednie warunki. Jedni dostali szansę od razu, inni musieli trochę poczekać, ale każdy miał możliwość, żeby się zaprezentować. Dzięki temu wszyscy byli częścią drużyny, czuli z nią związek. Częste zmiany nie wpływają może pozytywnie na stabilizację, ale dla nas ważniejszy od wyniku był rozwój chłopaków – tłumaczy trener Bielecki. – Druga runda będzie pod tym względem nieco inna. Czas weryfikacji minął i żeby regularnie grać, trzeba będzie zdecydowanie więcej wnosić do zespołu. Nikt za darmo szansy nie dostanie – trzeba będzie na nią zapracować – dodaje.
Chociaż jesienne rozgrywki już się zakończyły, to przed juniorami młodszymi Pogoni kolejne tygodnie wytężonej pracy. Nim Portowcy wyjadą do domu na święta, będą regularnie trenować na własnych obiektach i rozgrywać mecze kontrolne. Na początku stycznia rozpoczną się natomiast właściwe przygotowania do rundy wiosennej, w której rywalizacja toczyć się będzie o mistrzostwo Polski. – Mamy już zakontraktowane pierwsze sparingi, zaplanowaliśmy też wyjazd na obóz. Cały czas dopinamy ze sztabem wszystko na ostatni guzik. Na pewno będzie to okres wytężonej pracy na dużej intensywności. Wszystko po to, by wiosną wyglądać jeszcze lepiej niż w pierwszej fazie rozgrywek. Trzeba zakasać rękawy i robić swoje – podsumowuje trener Bielecki.