
Z podniesionymi głowami mogli zejść dziś z boiska juniorzy młodsi Pogoni. Podopieczni trenera Bieleckiego ulegli co prawda Lechowi Poznań 0:2, ale jakością piłkarską i sposobem grania całkowicie zdominowali rywali z Wielkopolski. – Z wyniku na pewno nie jesteśmy zadowoleni. Patrząc jednak na przebieg meczu i sposób gry chłopaków, możemy być dumni – ocenia szkoleniowiec Pogoni.
Przed starciem z Lechem trener Bielecki nie zdecydował się na dokonanie zmian w wyjściowej jedenastce. Na boisko wybiegli więc Ci sami zawodnicy, którzy przed tygodniem wysoko pokonali w derbach FASE Szczecin. Dwie zmiany zaszły natomiast na ławce rezerwowych – w miejsce Chromińskiego i Kasprzyckiego do meczowej osiemnastki wskoczyli Filip Karoń i Mikołaj Hudziak, którzy zasilili zespół Dumy Pomorza w letniej przerwie.
Spotkanie lepiej ułożyło się dla gości z Poznania. Po niecałym kwadransie z piłką prawym skrzydłem urwał się Jakub Złoch, wpadł z nią w pole karne i strzałem w kierunku dalszego słupka spróbował zaskoczyć Macieja Styna. Bramkarz Dumy Pomorza zdołał sparować piłkę, ale przy dobitce Dawida Zięby był już bezradny. – Szkoda straconej bramki, bo ona pozwoliła rywalom grać w zupełnie inny sposób. Prowadząc 1:0 na wyjeździe mogli skupić się przede wszystkim na defensywie i szukaniu swoich szans w kontratakach – ocenia trener Bielecki.
Słowa szkoleniowca Pogoni idealnie opisują dalszy przebieg meczu. Absolutnymi panami boiska byli Portowcy, którzy prowadzili grę, dłużej utrzymywali się przy piłce, a długimi fragmentami nie pozwalali Lechitom na wyjście z własnego pola karnego. Zabójczą bronią granatowo-bordowych ponownie okazał się również wysoki pressing, który wprowadzał mnóstwo chaosu w grę gości. – Takie mamy DNA. Idziemy wysoko, nikogo się nie boimy. Zmusiliśmy dzisiaj Lecha do grania długiej piłki i wybijania jej po autach, co nieczęsto się zdarza. Podchodząc wysoko zanotowaliśmy również dużo odbiorów i przechwytów. Szkoda, że nie potrafiliśmy z tych prezentów skorzystać. Na pewno musimy nad tym pracować, by odpowiednio reagować po przejęciu – tłumaczy Bielecki.
W drugiej odsłonie obraz gry nie uległ zmianie. Wciąż stroną przeważającą byli Portowcy, którzy dążyli do odwrócenia wyniku i przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę. Po strzałach Łunkiewicza, Mecnarowskiego, Jarochy czy Samborskiego piłka nie znalazła jednak drogi do bramki. – Do pola karnego nasza gra wyglądała bardzo dobrze. Zabrakło nam jednak typowego lisa pola karnego, który byłby w stanie wykreowane okazje zamienić na bramki. Jeśli grając z Lechem stworzysz sobie dwie sytuacje, musisz je wykorzystać. Inaczej przegrasz – ocenia szkoleniowiec Pogoni.
Zepchnięty przez większość meczu do defensywy Lech zęby pokazał dopiero w doliczonym czasie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej w polu karnym wyskoczył Dawid Ławniczak i strzałem głową przypieczętował poznaniaków. Komplet punktów pojechał do Wielkopolski. – Z wyniku na pewno nie jesteśmy zadowoleni. Patrząc jednak na przebieg meczu i sposób gry chłopaków, możemy być dumni. Lech to rywal z najwyższej półki, a my go dzisiaj zdominowaliśmy. Mieliśmy przewagę, utrzymywaliśmy się przy piłce, tworzyliśmy więcej okazji. Zabrakło nam jednak tego, co w piłce najważniejsze – bramek – tłumaczy trener Bielecki. – Na razie chłopacy są zbici. Widać, że uszło z nich powietrze. Od poniedziałku wracamy jednak do pracy, by za tydzień z Gdańska wracać w dużo lepszych nastrojach – podsumowuje.
2.kolejka Centralnej Ligi Juniorów U17
Pogoń Szczecin – Lech Poznań 0:2 (0:1)
0:1 Dawid Zięba 12’
0:2 Dawid Ławniczak 90’
Pogoń Szczecin: Styn – Fornalik (85′ Dyczewski), Magnuszewski, Mikulski, Hyl – Gil (65’ Hudziak), Jarocha (80’ Grobla) – Kroczek (59’ Łunkiewicz), Mencnarowski (87′ Karoń), Albiński – Samborski (54’ Wlaźlik)