O codziennej rutynie i prawidłowych nawykach zawodnika rozmawiali podczas szkolenia trampkarze młodsi Akademii. W roli prelegentów wystąpili Filip Konopski – były zawodnik Pogoni, a obecnie trener w sztabie U14 oraz piłkarz I zespołu Dumy Pomorza – Marcel Wędrychowski.
„Zaledwie 15 minut wystarczy, by rozpocząć dzień z dodatkową energią, która może przełożyć się na jakość gry podczas meczu lub treningu” – z takim przesłaniem Marcel Wędrychowski i Filip Konopski wyszli do młodych Portowców. Podczas blisko godzinnej prelekcji granatowo-bordowi rozmawiali o drobnych nawykach, które potrafią istotnie wpłynąć na samopoczucie w ciągu dnia.
– Kiedy byłem w Waszym wieku zdarzały mi się dni, kiedy nie miałem siły na nic – na szkołę, na trening, na spotkanie ze znajomymi. Dzień dopiero się rozpoczynał, a ja już marzyłem, żeby się skończył – opowiada Wędrychowski. – Z czasem trafiłem jednak na mądrych ludzi, którzy kilkoma prostymi radami zmienili moją codzienność – dodaje.
Zawodnik I zespołu Pogoni swój dzień rozpoczyna dziś od wypicia szklanki przegotowanej wody. Później przychodzi czas na kilka minut ćwiczeń – przysiadów, pompek czy krótkiego treningu mobility. Na koniec przychodzi czas na zimny prysznic oraz wyjście na balkon, by przystosować wzrok do światła słonecznego i przesłać do mózgu informację, że nadszedł dzień.
– Większość z Was rozpoczyna pewnie dzień od przeglądania Instagrama. A to najgorsze, co można sobie zrobić. W efekcie w Waszych organizmach rośnie bowiem poziom kortyzolu, który „zamula” Was na kolejne godziny – tłumaczy Konopski. – Dlatego zanim chwycicie za telefony, dajcie sobie 15 minut, by przygotować organizm do dalszego wysiłku w trakcie dnia – dodaje.
Podczas szkolenia doświadczeni Portowcy opowiedzieli również o kilku zasadach, które warto wdrożyć do codziennej rutyny w kolejnych etapach dnia – odpowiednim nawodnieniu, unikaniu picia podczas posiłków, oddychaniu przez nos czy ograniczaniu ekspozycji na niebieskie światło w godzinach wieczornych. Największym zainteresowaniem wśród młodych zawodników Akademii cieszyło się jednak zagadnienie „groundingu”.
– W dużym uproszczeniu to nic innego, jak chodzenie boso po trawie. Na początku mnie też wydawało się to absurdalne. Dzisiaj mogę jednak potwierdzić, że to znakomita technika relaksacyjno-regeneracyjna – podsumowuje.