Okrzyk zwycięstwa wybrzmiał w sobotni wieczór przy Twardowskiego! W trzecioligowym hicie zawodnicy drugiego zespołu pokonali po szalonym meczu Zawiszę Bydgoszcz 2:1. – Duże uznanie dla zespołu za charakter i walkę do końca. Po raz kolejny czuję ogromną dumę z postawy chłopaków – mówi trener Paweł Cretti.
Do spotkania z byłym ekstraklasowiczem granatowo-bordowi przystąpili w bardzo silnym zestawieniu. Od pierwszej minuty na boisku zameldowali się m.in. grający na co dzień na ekstraklasowych boiskach Olaf Korczakowski, Jakub Lis, Adrian Przyborek czy Kacper Smoliński. W wyjściowej jedenastce znalazło się również miejsce na czekających wciąż na debiut w I zespole Antoniego Klukowskiego, Mateusza Bąka czy pozyskanego niedawno z AS Romy – Dimitriosa Keramitsisa.
Pierwsze minuty bez wątpienia należały do Portowców, którzy narzucili rywalom swoje tempo, dłużej utrzymywali się przy piłce i szukali swoich szans w ataku pozycyjnym. Blisko otwarcia wyniku byli Antoni Klukowski i Olaf Korczakowski, ale nie potrafili pokonać stojącego między słupkami Sebastiana Sobolewskiego. Przed upływem kwadransa szczecinianie powinni również stanąć przed szansą zdobycia bramki z rzutu karnego, ale po zagraniu ręką jednego z defensorów Zawiszy arbiter nie zdecydował się wskazać na wapno.
Wraz z upływem czasu Portowcy zaczynali jednak tracić impet, co tuż przed przerwą goście z Bydgoszczy skrzętnie wykorzystali. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w polu karnym znalazł się Sebastian Rak i strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
– Po raz kolejny dobrze wchodzimy w spotkanie. Zawisza jednak to dobry i doświadczony zespół, który potrafił wybić nas z rytmu – posiadaniem piłki, utrzymaniem się, grą pod faul. To spowodowało, że powtarzalność i częstotliwość naszych akcji spadła – tłumaczy trener Cretti. – Potrzebowaliśmy przerwy, żeby wrócić na właściwe tory. Spokojnie i rzeczowo przeanalizowaliśmy niektóre kwestie, nakreśliliśmy plan na drugą połowę. Ostre słowa i dodatkowa motywacja nie były dzisiaj potrzebne – dodaje.
Po powrocie na boisko granatowo-bordowi całkowicie przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, ambitnie dążąc do zmiany niekorzystnego wyniku. W końcówce spotkania bydgoski mur w końcu pękł. Najpierw – po faulu na Yadegarze Rostamim – piłkę z rzutu karnego w siatce umieścił Adam Frączczak, a w doliczonym czasie gry płaskie dośrodkowanie Marcela Ziemanna zamknął… obrońca gości, Patryk Urbański.
– Bardzo mnie cieszy, że po raz kolejny świetną robotę robią Ci zawodnicy, którzy wchodzą na boisko z ławki. Każdy z nich stanął dzisiaj na wysokości zadania – i nie mówię tutaj tylko o strzelonej bramce czy wywalczonym rzucie karnym – mówi szkoleniowiec Pogoni. – Statystyki pokazują, że na 22 bramki, które w tej rundzie strzeliliśmy, aż 11 padło w ostatnim kwadransie. Wiadomo – każda minuta jest dobra, żeby trafić do siatki. To pokazuje jednak, że jesteśmy drużyną z charakterem, która walczy do końca, potrafili zdominować przeciwnika i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę – podsumowuje.
10. kolejka Betclic 3. ligi
Pogoń II Szczecin – Zawisza Bydgoszcz 2:1 (0:1)
0:1 Sebastian Rak 35′
1:1 Adam Frączczak (k) 76′
2:1 Patryk Urbański (s) 90′
Pogoń II Szczecin: Łęgowski – Lis (69′ Rezaeian), Keramitsis, Balcewicz, Ziemann – Smoliński, Wojciechowski (69′ Frączczak) – Korczakowski, (69′ Rostami) Przyborek (82′ Gołębiewski), Bąk (89′ Rutowski) – Klukowski