Fatalne spotkanie rozegrali zawodnicy drugiego zespołu Pogoni Szczecin. Podopieczni trenera Pawła Ozgi przegrali na własnym boisku z Sokołem Kleczew aż 0:7. – Popełniliśmy dzisiaj błędy, które nie powinny nam się przydarzyć. To świetna lekcja pokory i lód na głowę. Jestem jednak pewny, że ta porażka nas nie zabije – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Portowcy do spotkania z Sokołem przystąpili mocno osłabieni. W kadrze meczowej zabrakło m.in. kontuzjowanych Kacpra Zaborskiego, Rafała Maćkowskiego czy Mateusza Rościszewskiego, a także przebywających na zgrupowaniu reprezentacji Polski Kacpra Kozłowskiego, Huberta Turskiego i Mateusza Łęgowskiego. Trener Ozga nie mógł również skorzystać z usług najlepszego strzelca zespołu – Błażeja Starzyckiego, który z początkiem września został wypożyczony do drugoligowych Błękitnych Stargard.
Pomimo braków kadrowych granatowo-bordowi wybiegli jednak na boisko w silnym zestawieniu. W wyjściowej jedenastce znalazło się bowiem aż pięciu zawodników, którzy na co dzień trenują w I zespole pod wodzą trenera Runjaica. Między słupkami stanął Dariusz Krzysztofek, w linii defensywnej pojawili się Filip Balcewicz i Bartłomiej Mruk, a za poczynania ofensywne mieli odpowiadać Mariusz Fornalczyk i Adrian Benedyczak. – Chłopacy pracowali na boisku i nie można im zarzucić, że nie chcieli. Nie potrafili dać jednak tej jakości. Zabrakło im doświadczenia, decyzyjności w kluczowych momentach – ocenia trener Ozga.
Pierwsze minuty nie zapowiadały późniejszej katastrofy. Zawodnicy Dumy Pomorza dłużej utrzymywali się przy piłce i – chociaż nie przekładało się to na dogodne sytuacje strzeleckie – posiadali optyczną przewagę. Pod koniec pierwszej połowy w grze Portowców coś jednak pękło. Najpierw – po faulu Jakuba Lisa – rzut karny na bramkę zamienił Łukasz Zagdański, a tuż przed przerwą dwukrotnie Dariusza Krzysztofka pokonał Dominik Chromiński. Były zawodnik m.in. Zagłębia Lubin i ŁKS-u Łódź znakomicie zachował się przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a kilkadziesiąt sekund później wygrał pojedynek z Filipem Balcewiczem i w sytuacji sam na sam z bramkarzem wyprowadził swój zespół na trzybramkowe prowadzenie.
– Było w pierwszej połowie kilka momentów, kiedy mogliśmy otworzyć wynik albo zdobyć bramkę wyrównującą. Nie udało się. Rywal natomiast był bezlitosny i wykorzystał wszystkie nasze błędy, które dzisiaj można nazwać wielbłądami. Coś takiego nie powinno nam się przydarzyć – ocenia trener Ozga.
Na drugą połowę granatowo-bordowi wyszli z nadzieją, że uda im się jeszcze odwrócić niekorzystny rezultat. Zamiast niwelować stratę do Sokoła, ta z minuty na minutę się jednak powiększała. Pięć minut po wznowieniu gry świetne podanie z prawego skrzydła na bramkę zamienił Kacper Osiadły. Na dwadzieścia minut przed końcem na listę strzelców wpisał się Tomasz Koziorowski, który wykorzystał błąd Dariusza Krzysztofka. Chwilę później dzieła zniszczenia dopełnił natomiast duet Zagdański-Chromiński.
– Mogliśmy przy 0:3 cofnąć się, stanąć we własnym polu karnym i czekać na końcowy gwizdek. Ale to niczego chłopaków nie uczy, nie rozwija ich. Czasami lepiej dostać 0:7, przyjąć lekcję pokory, schłodzić głowy i pracować dalej – mówi szkoleniowiec Pogoni. – Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek w pracy z seniorami przegrał 0:7. Ale to też nie jest powód do rozpaczy. Mamy milion wniosków do wyciągnięcia, ale musimy z optymizmem patrzeć w przyszłość. Jestem przekonany, że chłopacy nie przejdą obok tego meczu obojętnie. To ambitni zawodnicy i wiem, że za tydzień przeciwko Unii Janikowo będą tak gryźli trawę, że rywal odczuje to na swojej skórze – podsumowuje.
6. kolejka III ligi
Pogoń II Szczecin – Sokół Kleczew 0:7 (0:3)
0:1 Łukasz Zagdański 25’
0:2 Dominik Chromiński 37’
0:3 Dominik Chromiński 38’
0:4 Kacper Osiadły 54’
0:5 Tomasz Koziorowski 70
0:6 Łukasz Zagdański 75’
0:7 Dominik Chromiński 76′
Pogoń II Szczecin: Krzysztofek – Lis, Balcewicz (55’ Pach), Kuzko, Mruk – Wawrzynowicz, Kwiecień (46’ Rajchenberg) – Błanik (60’ Cybulski), Cichoń (60’ Kort), Fornalczyk – Benedyczak (68’ Krzysztofek)