Juniorzy starsi Pogoni w kiepskich nastrojach zakończyli obecny sezon. Granatowo-bordowi nie zdołali pokonać CRS-u Barlinek i pożegnali się z rozgrywkami okręgowego Pucharu Polski. – Dla chłopaków to bardzo dobre doświadczenie i lekcja pokory. Z pewnością na długo zapamiętamy to spotkanie jako mecz niewykorzystanych szans – mówi trener Piotr Łęczyński.
Portowcy na wyjazd do Barlinka udali się w zastępstwie swoich starszych kolegów z drużyny rezerw. Podopieczni trenera Pawła Ozgi od dwóch tygodni przebywają bowiem na urlopach i dopiero w przyszłym tygodniu rozpoczną przygotowania do nowego sezonu III ligi. – Cieszymy się, że zakończymy sezon meczem o stawkę. Mamy nadzieję, że chłopacy godnie zastąpią swoich kolegów – mówił przed meczem trener Łęczyński.
Granatowo-bordowi z animuszem rozpoczęli spotkanie i już po dziesięciu minutach powinni prowadzić 2:0. Najpierw – po świetnym dośrodkowaniu Borysa Freilicha – piłkę do siatki posłał Junior Radziński, a chwilę później podanie Szymona Cybulskiego na bramkę zamienił Olaf Korczakowski. W obu przypadkach arbiter liniowy podniósł chorągiewkę, sygnalizując wątpliwe spalone.
W kolejnych minutach Portowcy nadal przeważali i szukali swoich okazji do otwarcia wyniku. Zmorą barlineckiej defensywy był zwłaszcza duet Cybulski-Rybicki, który napędzał akcje ofensywne Dumy Pomorza. Za każdym razem do zdobycia bramki brakowało jednak odrobiny skuteczności. Zdecydowanie lepiej nastawione celowniki mieli natomiast gospodarze. W 37. minucie z dystansu przymierzył Trześniowski i niespodziewanie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. – Bramka nie wprowadziła zwątpienia w nasze szeregi. Wlała jednak dużo wiary w poczynania rywali. Chociaż pierwsza połowa nie układała się po ich myśli, to na przerwę schodzili z nadzieją, że mogą odnieść zwycięstwo – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni.
Na drugą połowę granatowo-bordowi wybiegli zdeterminowani, by jak najszybciej odwrócić niekorzystny wynik. Nim jednak na dobre złapali rytm, musieli już odrabiać dwubramkową stratę. Po błędzie szczecińskiej defensywy oko w oko z Łukaszem Łęgowskim stanął Adrian Dwojewski i z zimną krwią umieścił piłkę w siatce. – Nie zdążyliśmy wprowadzić w życie naszych założeń, a już przegrywaliśmy 0:2. Odrabianie takiego rezultatu – grając z nisko ustawionym i doświadczonym rywalem – nie było jednak łatwe – ocenia trener Łęczyński.
Portowcy nie spuścili jednak głów i do końca walczyli o zwycięstwo. W 71. minucie wydawało się, że granatowo-bordowi złapali kontakt, bo po strzale Piotra Delnera bramkarz gospodarzy musiał wyciągać piłkę z siatki. Arbiter spotkania tym razem dopatrzył się jednak zagrania ręką defensora Pogoni i bramki nie uznał. Na środek boiska arbiter wskazał dopiero po strzale Mateusza Bąka, ale wówczas było już zbyt mało czasu, by odrobić straty. Ostatecznie w dalszej rundzie zameldowali się więc gracze CRS-u Barlinek, a Portowcy w ponurych nastrojach wrócili do Szczecina.
– Liczyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale chcieliśmy awansować do dalszej rundy. Dla chłopaków dzisiejszy mecz to z pewnością porządna lekcja pokory i bardzo cenne doświadczenie. Stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji, strzeliliśmy trzy nieuznane bramki, trafialiśmy w słupki, poprzeczki. Pomimo dużej dominacji nie zdołaliśmy jednak odnieść zwycięstwa – ocenia trener Pogoni. – Mimo wszystko cieszymy się, że mogliśmy zagrać w takim spotkaniu – o stawkę, z wypełnionymi po brzegi trybunami, z głośnymi kibicami. Z pewnością na długo zapamiętamy to spotkanie jako mecz niewykorzystanych szans – podsumowuje.
VI runda okręgowego Pucharu Polski
CRS Barlinek – Pogoń Szczecin 2:1 (1:0)
1:0 Łukasz Trześniowski 37’
2:0 Adrian Dwojewski 48’
2:1 Mateusz Bąk 88’
Pogoń Szczecin: Łęgowski – Rezaeian, Żurawski, Delner, Freilich – Smolarczyk (52’ Zaleskyi), Łukasiak – Cybulski, Rybicki, Korczakowski (81’ Bąk) – Radziński (60’ Grzelka)