
Bez punktów z wprawy do Trójmiasta wracają zawodnicy drugiego zespołu Pogoni Szczecin. Podopieczni trenera Ozgi nie zdołali przerwać gdyńskiego fatum i ulegli miejscowemu Bałtykowi 0:1. – Długimi fragmentami graliśmy na bardzo dobrym poziomie. Jeżeli jednak nie wykorzystujemy stuprocentowych sytuacji, to nie możemy myśleć o zdobyciu jakichkolwiek punktów – mówi szkoleniowiec Pogoni Szczecin.
Portowcy do starcia z Bałtykiem przystąpili w bardzo mocnym zestawieniu. W podróż do Trójmiasta wybrali się m.in. Dawid Błanik, Dariusz Krzysztofek czy reprezentanci Polski U19 – Kacper Kozłowski, Mateusz Łęgowski i Hubert Turski. Spotkanie w Gdyni było również szansą debiutu dla Szymona Cybulskiego, który dotychczas rozgrywał swoje mecze na poziomie Centralnej Ligi Juniorów U18. – Szymon miał już okazję grać w III lidze w barwach Kotwicy, ale w naszym zespole wystąpił po raz pierwszy. Znam jego potencjał i wiem, że z meczu na mecz będzie coraz lepszy. Dzisiaj dostał od nas 30 minut, ale był to przeciętny występ – ocenia trener Ozga.
W pierwszej połowie oba zespoły prowadziły wyrównaną rywalizację. Optyczną przewagę mieli Portowcy, ale nie potrafili przełożyć tego na korzystne sytuacje bramkowe. Gospodarze natomiast groźnie kontrowali i kilkukrotnie sprawdzili dyspozycję Dariusza Krzysztofka. – Pierwsza połowa stała na bardzo wysokim poziomie. Dominowaliśmy, dobrze otwieraliśmy i budowaliśmy. Dochodziliśmy do sytuacji, ale zamiast kończyć je strzałem, niepotrzebnie przeciągaliśmy grę i szukaliśmy wejścia w pole karne. Zabrakło nam trochę zimnej krwi w fazie finalizacji, co zazwyczaj było naszą mocną stroną – tłumaczy trener Ozga.
W drugiej odsłonie granatowo-bordowi wrzucili jeszcze wyższy bieg i po kwadransie powinni prowadzić dwiema bramkami. Najpierw oko w oko z bramkarzem Bałtyku stanął Błażej Starzycki, ale nie zdołał posłać piłki do siatki. Chwilę później w podobnej sytuacji znalazł się Hubert Turski, ale znów z pojedynku zwycięsko wyszedł Michał Bartkowiak. – To jest mecz seniorski. Jeżeli nie wykorzystujemy takich sytuacji, to nie możemy myśleć o zdobyciu jakichkolwiek punktów – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Niewykorzystane okazje szybko się na Portowcach zemściły. Po godzinie gry Adrian Machol dalekim przerzutem znalazł wbiegającego w pole karne Igora Jankowskiego, a ten strzałem w kierunku bliższego słupka pokonał Dariusza Krzysztofka. – Nadzialiśmy się na kontrę i straciliśmy bramkę. Mając korzystny rezultat rywale mogli nastawić się na kontratak i byli w nim groźniejsi, niż w my w ataku pozycyjnym – ocenia Ozga.
Ostatnie pół godziny należało do gospodarzy, którzy mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie. Świetnych okazji nie wykorzystał Michał Marczak, który najpierw po uderzeniu głową posłał piłkę obok słupka, a później pomylił się z jedenastu metrów. – Ostatnie 10 minut było nerwowe. Kolejny raz końcówkę zagraliśmy jak juniorzy. Zaliczyliśmy dużo strat, wkradł się chaos, za szybko pozbywaliśmy się piłki, nie byliśmy w stanie stworzyć akcji, w której wymienilibyśmy kilkanaście podań. A w pierwszej odsłonie robiliśmy to bardzo dobrze – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Nieskuteczność napastnika Bałtyku nie wpłynęła jednak na końcowe rozstrzygnięcie. Po ostatnim gwizdku Gdynianie mogli odtańczyć taniec radości, a Portowcy – szósty rok z rzędu – wracają z Trójmiasta bez punktów.
5. kolejka III ligi
Bałtyk Gdynia – Pogoń II Szczecin 1:0 (0:0)
1:0 Igor Jankowski 63’
Pogoń II Szczecin: D. Krzysztofek – Lis (84’ B. Krzysztofek), Wawrzynowicz, Kuzko, Pach – Łęgowski, Kwiecień (73’ Cichoń) – Błanik (68’ Rościszewski), Kozłowski, Starzycki (65’ Cybulski) – Turski (74’ Rajchenberg)