O krok od kolejnego ligowego triumfu byli juniorzy starsi Pogoni Szczecin. Granatowo-bordowi na sekundy przed końcowym gwizdkiem prowadzili ze Śląskiem Wrocław 2:1, ale w ostatniej akcji doliczonego czasu gry stracili szansę na zwycięstwo. – Czujemy ogromną złość i rozczarowanie. Nie zdobyliśmy dzisiaj punktu, ale straciliśmy dwa – tak to trzeba ocenić – mówi trener Piotr Łęczyński.
Na wyprawę do Szczecina zawodnicy Śląska udali się z wolą wyrównania rachunków za porażkę z rundy jesiennej. Przy Oporowskiej granatowo-bordowi zagrali bowiem koncertowo, pokonując ówczesnego lidera CLJ U18 aż 5:0. Od pierwszej minuty wrocławianie ambitnie rzucili się więc do ataku i na blisko dwa kwadranse zdołali zepchnąć Portowców do defensywy. Fragment dobrej gry potwierdzili również otwierającym trafieniem – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w pole karne najwyżej wyskoczył Szymon Michalski i głową skierował piłkę do siatki.
– Mieliśmy swoją taktykę na to spotkanie, nie chcieliśmy oddawać przeciwnikowi gry. Mecz tak się jednak ułożył, że to Śląsk dominował na boisku. Nie byliśmy dobrze zorganizowani w defensywie, co rywale – mając w składzie wielu dobrze wyszkolonych zawodników – skrzętnie wykorzystali – ocenia trener Łęczyński.
Po zdobyciu otwierającego trafienia ktoś wyciągnął jednak wrocławianom wtyczkę z kontaktu. Szybko, agresywnie i kombinacyjnie grająca ekipa gości całkowicie oddała Portowcom inicjatywę, czekając na ruch z ich strony. A ten mógł być zabójczy – dwukrotnie bliski doprowadzenia do wyrównania był Olaf Korczakowski, sytuacji sam na sam nie wykorzystał Mateusz Bąk, a świetny strzał Kamila Korta z rzutu wolnego zdołał obronić Paweł Budzyński. Napór granatowo-bordowych jeszcze przed przerwą zdołał jednak skruszyć defensywę Śląska – po faulu na Bartoszu Krzysztofku arbiter odgwizdał rzut karny, którego pewnym egzekutorem okazał się Kacper Łukasiak.
– W pewnym momencie złapaliśmy swój rytym – zarówno w momencie, gdy nie mieliśmy piłki, jak i wtedy, gdy budowaliśmy grę. Z każdą kolejną akcją się napędzaliśmy i nabieraliśmy przekonania, że za chwilę doprowadzimy do wyrównania. Tych akcji w pierwszej połowie było tyle, że powinniśmy schodzić na przerwę przynajmniej z jednobramkowym prowadzeniem. Zabrakło nam jednak skuteczności – ocenia Łęczyński.
W drugiej odsłonie granatowo-bordowi przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i starali się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Po 45 minutach bicia głową w mur podopieczni trenera Łęczyńskiego dopięli swego – piłkę z własnej połowy wyprowadził Borys Freilich, Mateusz Bąk zgrał ją do Jakuba Szynkielewskiego, a ten strzałem zza pola karnego dał Portowcom prowadzenie. – W 90. minucie cieszyliśmy się z bramki, na którą z przebiegu całego spotkania w pełni zasługiwaliśmy. Wierzyliśmy, że jest to trafienie na wagę trzech punktów. Niestety… nie udało się tego dowieźć do końca – mówi Łęczyński.
Nadzieja na komplet punktów prysła jednak w siódmej minucie doliczonego czasu gry. Po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego w powietrze po raz kolejny najwyżej wyskoczył Szymon Michalski i strzałem głową uratował dla swojego zespołu cenny punkt. – Czujemy ogromną złość i rozczarowanie. Nie zdobyliśmy dzisiaj punktu, ale straciliśmy dwa – tak to trzeba ocenić. To dla chłopaków doskonała nauka, że nie gra się 90 ani nawet 94 minuty, tylko do ostatniego gwizdka – mówi szkoleniowiec Pogoni. – Jeśli chodzi o postawę zespołu, to jesteśmy bardzo zadowoleni. Byliśmy dobrze zorganizowani, chcieliśmy grać do przodu, wysoko odbierać piłkę. Chłopacy zostawili na boisku mnóstwo sił i zdrowia. Szkoda, że te siły i zdrowie dają nam tylko jeden punkt – podsumowuje.
26. kolejka Centralnej Ligi Juniorów U18
Pogoń Szczecin – Śląsk Wrocław 2:2 (1:1)
0:1 Szymon Michalski 16’
1:1 Kacper Łukasiak (k) 41’
2:1 Jakub Szynkielewski 90’
2:2 Szymon Michalski 90+7’
Pogoń Szczecin: Mendes – Rezaeian, Delner, Żurawski, Freilich – Kort, Łukasiak – Smykowski (78’ Albiński), Korczakowski (71’ Szynkielewski), Bąk (90’ Karoń) – B. Krzysztofek (78’ Rybicki)