– Nie chodzi o to, by było lekko, łatwo i przyjemnie. Wprost przeciwnie – im trudniejsze warunki zawodnicy mają teraz, tym łatwiej im będzie w przyszłości – mówi trener juniorów młodszych Pogoni, Paweł Ozga.
Pierwsza część rundy jesiennej za Wami. Jakie trener ma odczucia po tych siedmiu spotkaniach i ponad dwóch miesiącach pracy z zespołem?
– Mieszane. Na pewno stać nas na lepszą grę, a co za tym idzie również większą liczbę zwycięstw. Ta liga nie jest dla chłopaków bardzo wymagająca. Stać ich na to, by byli bardziej skuteczni. Wyniki poszczególnych meczów nie były jednak dla nas kluczowe. Traktujemy ten okres selekcyjnie, cały czas eksperymentujemy. Dość powiedzieć, że w siedmiu dotychczasowych spotkaniach zagrało 33 zawodników. Podejrzewam, że to najwyższy wynik w całej lidze.
Jakie są rezultaty tych eksperymentów?
– Dostaliśmy już sporo odpowiedzi – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Widać, kto kreuje się na lidera zespołu, a kto na tym poziomie zaczyna mieć problemy. W grudniu trzeba będzie usiąść, odpowiedzieć na pytanie którzy zawodnicy są bardziej perspektywiczni, a którzy mniej i podjąć pewne decyzje. Rywalizacja o miejsce w składzie jest bardzo duża, a miejsc zaledwie osiemnaście. Teraz cały czas pozwalamy sobie na rotowanie składem, ale wiosną – gry ligowa rywalizacja rozpocznie się na dobre – stabilizacja będzie większa.
Początki pracy nie były łatwe, bo drużyna przed sezonem została sklejona z trzech odrębnych części. Po blisko trzech miesiącach można już powiedzieć, że funkcjonujecie jak jeden organizm?
– Żeby tak powiedzieć, potrzebujemy dużo więcej czasu. Nie skupialiśmy się przesadnie na integracji – istotniejszy był dla nas postęp piłkarski, taktyczny, motoryczny i mentalny. W Akademii Pogoni istotą jest jednostka, choć oczywiście przy silnych zespołach łatwiej ją wykreować. Proces docierania się zespołu przebiega samoistnie. Z każdym treningiem, meczem, zwycięstwem czy porażką będzie o to łatwiej.
Od włodarzy klubu otrzymał trener zielone światło, by do treningu wprowadzać założenia gry z trójką obrońców. Jak zawodnicy radzą sobie w tym systemie?
– Warto rozwijać chłopaków i uczyć gry w dwóch systemach, by ich świadomość taktyczna była większa. Nie chodzi o to, by było lekko, łatwo i przyjemnie. Wprost przeciwnie – im trudniejsze warunki mają teraz, tym łatwiej im będzie w przyszłości. Moim zdaniem zasadne jest, by próbować czegoś nowego. Akademia się rozwija, a wraz z nią również model gry i myśl szkoleniowa. Każda ewaluacja jest potrzebna. Nie należy jednak na nią patrzeć przez pryzmat jednego czy dwóch meczów. Na wszystko potrzeba czasu.
Przed sezonem był trener ciekawy, jaki poziom prezentuje Centralna Liga Juniorów. Przez te kilka tygodni udało się tę ciekawość zaspokoić? Jakie ma trener odczucia?
– Myślę, że ta liga spełnia moje oczekiwania. Są zespoły, które prezentują podobny styl do nas. Nie ma ich wiele, ale są. Reszta skupia się na grze defensywnej i przeszkadzaniu rywalom. To normalne – każdy wie jaki ma potencjał w drużynie i do niego dobiera działania. Dla nas najważniejsze jest, by radzić sobie w każdych warunkach.
Przyzwyczaił się już trener do rzeczywistości panującej w Pogoni Szczecin? Początkowy entuzjazm wciąż trwa, czy nieco przygasł?
– Zdecydowanie trwa. Bardzo się cieszę, że zdecydowałem się podjąć pracę w Pogoni. To klub, który daje bardzo duże możliwości i zapewnia trenerom rozwój. Szefostwo klubu kładzie również duży nacisk, by szkoleniowcy rozmawiali o piłce, analizowali swoją pracę, wymieniali uwagi. To duży plus. Trzeba również przyznać, że cała Akademia bardzo dynamicznie się rozwija i żeby dotrzymać jej kroku, samemu też trzeba zasuwać i poświęcać dużo czasu na własny rozwój. Dzięki temu czuję, że z dnia na dzień jestem lepszym trenerem.